Popularne posty

poniedziałek, 12 grudnia 2011

4. Kochać nieprzyjaciół…



„Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”.

            Tak nas Jezus naucza, aby czynić, ale też sam pokazał jak to się robi. Wisząc na krzyżu, przez całą mękę – od ogrodu w Getsemani, przez pojmanie, biczowanie, całą drogę na Golgotę – był kuszony by zejść z krzyża. Ale wytrzymał na nim do końca. W momencie, gdy miał ręce i nogi przybite, był całkiem wyczerpany, gdy nie mógł się poruszyć uczynił dla nas najwięcej. Odkupił całą ludzkość, odkupił nas. I właśnie w tej chwili modlił się za swoich oprawców: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
            Nawiasem mówiąc, pokusa zejścia z krzyża jest ogromna – odrzucenia tego, co trudne, ale robiąc to, wpadamy prosto w paszczę lwa. „Przeciwnik wasz diabeł, jak lew ryczący, krąży szukając, kogo pożreć”.

            To miłość nieprzyjaciół, błogosławienie tym, co źle nam czynią, wyróżnia chrześcijaństwo spośród innych religii świata. Specyficzny wymiar miłości, chyba coś najtrudniejszego. Ale gdy otworzy się na łaskę od Boga, na dary Ducha Świętego i wydoskonalimy w sobie taką postawę, to wtedy będziemy prawdziwie chrześcijanami, nie tylko nazwy. Trzeba po prostu załapać, o co w tym chodzi, uchwycić istotę, przeżyć bliskość Boga, doświadczyć mocy Jego miłości i wtedy teoria staje się czymś bardzo rzeczywistym.
            Gdy dłużej z kimś mieszkamy, łatwo jest się pokłócić, obrażać. Gdy kogoś lepiej poznajemy, on może z kolegi stać się nieprzyjacielem. I wtedy złorzeczenia zaraz lecą pod adresem tej osoby. A zastanówmy się, czy potrafimy się pomodlić za tych, za którymi nie przepadamy? Czy potrafimy przebaczać 77 razy, czyli zawsze?? Czy potrafimy przebaczyć i zapomnieć bliźniemu winy?? Wzorem jest właśnie Jezus na krzyżu. Także św. Szczepan – pierwszy męczennik Kościoła. Wielu innych świętych, w tym św. Maksymilian Maria Kolbe. Krążą opowieści o jego oczach pełnych miłości, których spojrzenia nie mogli wytrzymać SS-mani.
            Dzisiaj każdy z nas ma zleconą po ludzku „mission impossible”, ale nie razem z Bogiem. Starajmy się od dzisiaj wychodzić do trudnych braci. Ktoś musi być pierwszy, a chrześcijanie są właśnie po to, by przerwać ten krąg nienawiści międzyludzkich. Czyńmy dobro. Kruszmy serca ludzkie miłością, módlmy się za te osoby, których może nie potrafimy jeszcze kochać. I pamiętajmy, że „zło dobrem się zwycięża”. Nie puszczajmy zła w krąg, które na spotyka. Nie pozwólmy, by zło szło dalej i niszczyło czyjeś życie. Na zło odpowiadajmy dobrem, by zła było coraz mniej na świecie. Przygotowałem pewne porównanie:

 „Zło dobrem zwyciężaj” jako fotosyntezaJ. Dla tych co nie pamiętają, przedstawię schemat tego procesu:

CO2     +            H2O            ─światło + chlorofil ─►     CH2O              +            O2            +            H2O
Dwutlenek            woda                                                   pokarm                     tlen                 woda
Węgla

Tak wygląda zwykła fotosynteza, natomiast ta zamieniająca zło na dobro wygląda następująco:

Dwutlenek węgla = zło + woda = chrzest  ─(Łaska Boża + Miłość)─► pokarm = profity dla nas samych + tlen = dobro + woda = chrzest

Schemat może wydawać się mało jasny i czytelny, więc postaram się go wyjaśnić. Rośliną jest człowiek, jak można się było domyślićJ. Woda-chrzest oznacza zanurzenie w Chrystusie, Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Po prostu trzeba być chrześcijaninem. Dwutlenek węgla to cząstka zła, które nas otacza/dotyka. I teraz by to co mamy, mogło się przemienić w dobro musi zadziałać Łaska Boża, czyli światło i potrzebujemy miłości wlanej w nasze serca przez Boga. Jest ona tylko na podobieństwo miłości Boga, więc nie jest doskonała, ale się w niej cały czas doskonalimy. Gdy to wszystko mamy, potrzebne jest akt woli – decyzja człowieka. Roślina zawsze postępuje zgodnie ze swoją naturą, człowiek posiada wolność, może się opowiedzieć przeciw naturze, ale to nie będzie dla niego dobre. Teraz najważniejsze i najtrudniejsze – działanie. Człowiek musi się namęczyć by zło zatrzymać na sobie. Dużo łatwiej było by je puścić dalej, ale w chrześcijaństwie chodzi by zatrzymywać je na sobie i bo przez to będzie go coraz mniej. Po „reakcji fotosyntezy” powstają produkty. Same dobre rzeczy. Pokarm dla nas, dobry uczynek zapisany w Niebie, niezliczone łaski Boże jakie przez to otrzymujemy dla siebie, ale także dla osób wokół – miłość o dobroć się rozlewa po okolicach. I to wszystko prowadzi do coraz głębszego zanurzenia w Chrystusie – by pakiet chrzcielny po trochu coraz więcej rozpakowywać.

Może to trochę wyszło za bardzo skomplikowane, ale starałem się to prosto opisać

1 komentarz:

  1. Miłość nieprzyjaciół to to co wyróżnia nas chrześcijan - w sposób szczególny. Warto prosić Pana Boga, by pomagał nam ją osiągać. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem!

    OdpowiedzUsuń