Popularne posty

piątek, 23 grudnia 2011

7. Jak wyglądał mój tegoroczny ADWENT??


Cała teologia liturgiczna Adwentu jest przesycona radością i wspaniałym oczekiwaniem. Nieobecność wołania „Gloria” ma na celu zaznaczenie jego „świeżości” w Boże Narodzenie. Adwent to wołanie apostolskie „Radujcie się w Panu, jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko!”. Nawet prefacja na ten okres przypomina chrześcijanom: „Jezusa Chrystusa przepowiadali wszyscy Prorocy, Dziewica Matka oczekiwała z wielką miłością, Jan Chrzciciel zwiastował Jego przyjście i ogłosił Jego obecność wśród ludu”.

Radość z oczekiwania na przyjście Chrystusa musi się jednak wiązać z wyrzeczeniami – ma to być symbol naszej gotowości na to co nastąpi w naszym życiu przez cały kolejny rok liturgiczny. Adwent nie ma jednak charakteru pokutnego w takim samym sensie jak Wielki Post. Jest to raczej czas nawrócenia, do którego nawołują nas Kościoły. W polskiej tradycji Adwent zawsze był bogaty w zwyczaje religijne. Od XII wieku znana jest w Polsce adwentowa Msza św. ku czci Matki Bożej, zwana roratami. Podczas tej Mszy zapala się dodatkową świecę, przybraną w białą wstążkę,  symbolizującą Matkę Bożą, która jako gwiazda zaranna, jutrzenka poprzedziła przyjście na świat prawdziwej Światłości -  Chrystusa.  W Niemczech zaś, a od stosunkowo niedawna i w Polsce, pielęgnuje się tradycję wieńca z czterema świecami. Całe rodziny, gromadząc się w kolejne niedziele tego okresu przy wspólnej modlitwie, zapalają kolejne świece jako znak czuwania i gotowości na przyjście Jezusa.
Adwent chyli się ku końcowi. Przyszedł czas zrobienia sobie rachunku sumienia. Jak wykorzystałem dany m czas od Boga? Czy wziąłem na serio, że jest to czas Jego przyjścia, że przyjdzie i może zastać mnie nieprzygotowanego? Czy chcę by Jezus narodził się w moim sercu? Ale gdy się zdecyduję, to muszę wziąć pełną odpowiedzialność. Gdy Go przyjmę, to muszę już od tego momentu żyć z Nim, być cały czas przy Nim...
To jest podobnie jak z Nowonarodzonym dzieckiem w rodzinie - jak się narodzi, to wszystko przemienia i niejako sobie podporządkowuje... I tylko żeby nie było tak w moim życiu, że znudzi mi się Jezus, gdy zacznie być niewygodny i że wtedy nie oddam Go do "domu dziecka".

Jeszcze raz - czy chcę przyjścia Pana, czy chcę Bożego Narodzenia, czy chcę by w moim sercu zamieszkał Bóg i już go nigdy nie opuścił? Jeżeli tak, to radujmy się, bo Pan jest blisko, bliżej niż nam się zdaje. Każdego dnia do nas przychodzi w swoim Słowie, w Eucharystii, w drugim człowieku. Ćwiczyliśmy się w miłości przez cały Adwent, teraz kochając prawdziwie zobaczymy wielkie działa Boga w naszym życiu... W tę wyjątkową Noc Bożego Narodzenia może wydarzyć się cud Wcielenia tylko wtedy, gdy będziemy mówić Bogu "tak", tak jak to zrobiła Maryja ponad 2000 lat temu ("Nie mi się stanie według słowa twego"). Niech się dzieje wola Boża w naszym życiu. Kochajmy prawdziwie, bo przez to jesteśmy podobni do Boga, bo "Bóg jest Miłością"(J 4,8)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz