Bóg powiedział wszystko w swoim
Słowie. Chrystus, Syn Boży, który stał się człowiekiem, jest jedynym,
doskonałym i ostatecznym Słowem Ojca. W Nim powiedział wszystko i nie będzie
już innego słowa oprócz Niego. Bóg przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko
naraz i nie ma już nic więcej do powiedzenia. Bóg objawia nam w Jezusie
Chrystusie całą głębię swojej miłosiernej miłości. Przez Jezusa Chrystusa
niewidzialny Bóg staje się widzialny. Staje się człowiekiem jak my. To pokazuje
nam, jak daleko sięga miłość Boga: niesie cały nasz ciężar. Idzie z nami
wszystkimi drogami. Jest w naszym opuszczeniu, naszych cierpieniach, naszym
strachu przed śmiercią. Jest tam, gdzie my nie jesteśmy już dalej w stanie się
otworzyć na życie.
W Jezusie Chrystusie sam Bóg
przyszedł na świat. On jest ostatnim Słowem Boga. „W Jezusie Chrystusie Bóg
przyjął ludzkie oblicze i stał się naszym przyjacielem”(Benedykt XVI).
Wsłuchując się w Niego, wszyscy ludzie wszystkich czasów mogą poznać, kim jest
Bóg i co jest niezbędne dla ich zbawienia. W Ewangelii Jezusa Chrystusa
Objawienie Boże osiąga całkowitą pełnię. I chociaż zostało już zakończone, to
nie jest jeszcze całkowicie wyjaśnione. Zadaniem wiary chrześcijańskiej w ciągu
wieków jest stopniowe wnikanie w jego znaczenie. W historii zdarzały się zawsze
„objawienia” prywatne, niektóre z nich zostały uznane przez autorytet Kościoła.
Nie należą one jednak do depozytu wiary. One nie mają „ulepszać” Objawienia,
ale pomóc w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce. Wiara chrześcijańska
nie może przyjąć „objawień” zmierzających do przekroczenia, czy poprawienia
Objawienia, którego Chrystus jest wypełnieniem. „Bóg wielokrotnie i na wiele
sposobów przemawiał dawniej do przodków przez proroków. W tych dniach ostatnich
przemówił do nas przez Syna”(Hbr 1,1-2).
„Bez Jezusa Chrystusa nie wiemy ani
kto jest Bóg, co to jest życie, śmierć, ani kim sami jesteśmy” – tak powiedział
Blaise Pascal. Jan Paweł II w swoje pierwszej encyklice „Redemptor hominis” –
„Odkupiciel człowieka” napisał, że nie można zrozumieć człowieka bez Chrystusa.
Bez Boga wszystko co nas otacza, nasze życie i umieranie nie mało by sensu. To
na ziemi nigdy nie zaspokoimy naszych najgłębszych pragnień szczęścia i
miłości. A by one nie były bezsensowne, domagają się swej realizacji. Jeżeli
nie tu, to „po drugiej stronie”. Czas dany nam na ziemi jest po to, by się
„ćwiczyć w miłości”, bo „tam” jest już tylko Miłość. A gdy nie zdążymy, gdy nie
będziemy czuli się jeszcze gotowi stanąć przed Bogiem twarzą w twarz, to „czyściec”
stanie się miejscem, gdzie będziemy nadrabiać zaległości w miłości. Brak
miłości odróżnia piekło od Nieba. Ale musi ono istnieć, by człowiek całkowicie
wolny, w swej wielkości mógł wybrać pomiędzy życie z Bogiem, a bez Niego.
Ciąg dalszy rozważań nastąpi za
jakiś tydzień. Od jutra zaczynamy rekolekcje w moim seminarium. Bardzo proszę
Was wszystkich o wsparcie modlitewne. To niezwykle ważne dla nas i potrzebne.
Rekolekcje to czas walki i często bolą. Będziemy potrzebować wiele sił. Ze swej
strony również odwdzięczymy się modlitwą. Dodatkową motywacją do modlitwy niech
będą słowa, które gdzie usłyszałem: „takich macie kapłanów, jak się za nich
modlicie”. Zachęcam do modlitwy nie tylko za nas, ale za wszystkich POWOŁANYCH.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz