Popularne posty

niedziela, 4 września 2011

Relacja z Bogiem

 Compass


Czy to prawda, że Bóg ma plan dla mojego życia?

Ludzie wiary są przekonani, że Bóg jest Tym, który panuje nad światem i ich życiem. Wierzą, że to, co się dzieje w ich życiu nie jest jakimś zbiegiem okoliczności, ślepym trafem czy igraszką losu. Znajomość Boga buduje w nich poczucie pewności, pomaga nadać sens temu, co jest ich udziałem każdego dnia. Realność obecności Chrystusa oraz wiara w Boże obietnice, że wszystkie rzeczy współdziałają ze sobą ku dobremu z tymi, którzy kochają Boga (Rzymian 8:28), pozwalają im przejść przez najtrudniejsze chwile. Ludzie wiary wierzą w to, co mówi ich Bóg: „Albowiem Ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją” (Jeremiasza 29:11). Czy ty jesteś człowiekiem wiary?

Czy Bóg naprawdę chce mieć ze mną osobistą relację? Jeśli tak, to co Jezus ma z tym wspólnego?

Bóg nieustannie dąży do bliskiej relacji z człowiekiem. Ukształtował nas tak, że podobnie jak On, możemy doznawać radości z boskiej wspólnoty, w której następuje głębokie porozumienie bliskich sobie, pokrewnych osobowości. Bóg przeznaczył nas do tego, abyśmy oglądali Go i żyli z Nim w przyjaźni i miłości. Człowiek jednak zerwał więzy z Bogiem i w obawie oraz poczuciu winy uciekł sprzed Jego Oblicza. Żyjąc w oddaleniu od Jego Obecności, w oderwaniu od tego błogosławionego Centrum, które jest jego właściwym i prawowitym miejscem zamieszkania, doświadcza on nieustającego niepokoju, zamieszania, poczucia braku i straty.

Przyjście na świat Jezusa Chrystusa wyraża Bożą inicjatywę, by z powrotem przywieść człowieka do wspólnoty z Nim. „Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło” (Łukasza 19:10). W Chrystusie odkrywamy, że Bóg nie znajduje zadowolenia w tym, że ludzie żyją i umierają poza kręgiem Jego miłości. Dlatego jako pierwszy wychodzi On do człowieka, gdyż tęskni do przyjaźni istot ludzkich. Tak bardzo, że Paweł z Tarsu został jakby owładnięty przez Zbawiciela, którego religię wyruszył zniszczyć. Augustyn czuł, jak Jego gorejące i dotkliwie miłosierdzie wręcz domaga się o niego. Pascal przyznał, że właśnie przyjaźń z Jezusem jest odpowiedzią na pragnienie, które jest pustką na kształt Boga w sercu każdego z nas. Dlatego jedynie Bóg może tę próżnię wypełnić.

Co jest największą przeszkodą w poznaniu Boga?

„Wewnątrz naszych serc mamy narządy, przy pomocy których możemy poznawać Boga tak samo, jak przy pomocy pięciu zmysłów możemy poznawać inne rzeczy. Świat fizyczny poznajemy ćwicząc zdolności, które mamy do tego celu. Mamy również duchowe zdolności do poznawania Boga i świata duchowego, jeśli tylko poddamy się przebudzeniu Ducha Świętego i zaczniemy ich używać.

Z góry zakładamy, że w sercu musi się dokonać najpierw dzieło zbawienia. Zdolności duchowe nie odrodzonego człowieka leżą uśpione w jego naturze, nie używane i martwe. Ten paraliż dotknął nas poprzez grzech. Mogą być one ożywione do aktywnego życia przez działanie Ducha Świętego, gdy narodzimy się na nowo. Jest to jedna z bezmiernych korzyści, jakich dostępujemy przez zbawcze dzieło Chrystusa dokonane na krzyżu” (A. W. Tozer, Szukanie Boga, s. 45). Zatem największą przeszkodą w poznaniu Boga jest nasza niewiara w prawdziwość i skuteczność Bożej drogi, prowadzącej do poznania Go. Jezus powiedział: „Ja jestem drogą... Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie (Jana 14:6).

Jestem już chrześcijaninem, ale wciąż zmagam się z grzechem. Jak mam sobie z tym poradzić?

Wielu ludzi popełnia ten błąd, że próbują oni swój grzech ujarzmić, starają się stoczyć zwycięską walkę z własnym ciałem, którą w rezultacie często przegrywają. Bóg nie oczekuje od nas samotnego heroizmu, ale poddania się Jemu. Nie na drodze ćwiczeń duchowych pokonujemy grzech, ale poprzez podporządkowanie się Bogu, aby gruntownie nas zmienił. Potrzebujemy odrodzenia naszej natury, aby stawić czoło grzechowi. Nie w pojedynkę, ale mając za plecami Ducha Świętego, który będzie nas wspierał. Nie łatając co rusz nowe pęknięcia i dziury na starej szacie nie przemienionego życia, ale ubierając się w nową – ofiarowaną nam przez Chrystusa.

Inna sprawa, że dopóki kochamy nasz grzech – on zawsze będzie nad nami górował. Z reguły jest tak, że grzeszymy, bo tak naprawdę tego chcemy. Potrzebujemy zrozumieć, że dopóki będziemy wybierać to, co my lubimy – nie patrząc na to, czy podoba się to Bogu – będziemy często doświadczać smaku porażki. „Każdy, kto czuje niechęć do poddania swojej woli, powinien zapamiętać słowa Jezusa: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. Z konieczności musimy być sługami albo Boga, albo grzechu. (...) Człowiek, który poddaje się Chrystusowi, zmienia okrutnego dozorcę niewolników na miłego i delikatnego Mistrza, którego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie. (...) Gdy my zajmujemy Jego miejsce dla siebie, cały bieg naszego życia rozpada się. Nic nie przywróci porządku, dopóki nasze serca nie podejmą tej wielkiej decyzji: Bóg ma być wywyższony ponad wszystko” (A. W. Tozer, Szukanie Boga, s. 89, 90).
[zaczerpnięte ze strony http://www.vitanovis.pl/10063.htm]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz