Powołanie do małżeństwa jest
pierwszym powołaniem każdego człowieka, jest prapowołaniem, z którego
tworzą się wszelkie inne rodzaje powołań. Każdy człowiek powołany jest
najpierw do małżeństwa. Taki jest odwieczny porządek ustanowiony przez
Boga.
1. Problem pojęciowy
Powinno się skończyć z mówieniem o kryzysie rodziny, o wartości rodziny, o duszpasterstwie rodzin, o konieczności pomocy rodzinie. Rodzina jest wspólnotą wtórną, jest owocem małżeństwa. Stwórca od początku powołał do istnienia człowieka w małżeństwie, a dopiero z niego powstała rodzina. Mamy więc do czynienia z kryzysem małżeństwa, z wartością małżeństwa, z koniecznością podjęcia działań zmierzających do podniesienia poziomu rozumienia istoty małżeństwa. Przestawienie akcentów i zamiana pojęć jest konieczne także z tego powodu, że używanie terminu rodzina, tam , gdzie w zdecydowanej większości chodzi o małżeństwo, powoduje zakrywanie istoty, odchodzenie od niej, zapominanie. Jan Paweł II nauczał: „Rodzina jest instytucją, u podstaw której stoi małżeństwo. Nie można w życiu wielkiego społeczeństwa ustawić prawidłowo rodziny, nie ustawiając prawidłowo małżeństwa. Nie znaczy to jednak, że małżeństwo należy traktować tylko i wyłącznie jako środek do celu, którym jest rodzina. Jakkolwiek bowiem małżeństwo naturalną drogą prowadzi do jej zaistnienia i powinno być na nią otwarte, to jednak przez to samo małżeństwo bynajmniej nie zatraca się w rodzinie. Zachowuje ono swą odrębność jako instytucja, której wewnętrzna struktura jest inna, różna od wewnętrznej struktury rodziny”. [1]
2. Uzasadnienie biblijne
„We czci niech będzie małżeństwo pod
każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników
osądzi Bóg” (Hbr13,4). Owo „we czci”, greckie τίμίος (timios) znaczy:
drogocenne, szacowne, drogie, otoczone czcią. Święty Piotr używa tego
słowa, kiedy pisze nam o wartości krwi Chrystusa: „Wiecie bowiem, że z
waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostaliście
wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną
krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy” (1 P 1, 18-19).
Natomiast św. Paweł w znanym tekście zwanym „Mistyką małżeństwa”
dodaje: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną
swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w
odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła” ( Ef 5,31-32). Dowiadujemy się z
tych tekstów, że sakramentalny związek mężczyzny i kobiety jest tak
cenny jak drogocenna krew Chrystusa i tak święty jak Najświętszy
Sakrament.
Dlaczego jest tak cenne, dlaczego ma
taką wartość? Bo takim stworzył je Bóg: „Stworzył więc Bóg człowieka na
swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i
rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (
Rdz 1, 27-28).
W Talmudzie znajdujemy następujący komentarz do tego fragmentu:
· „Osoba nie pozostająca w małżeństwie żyje bez radości, bez błogosławieństwa, bez dobra”
· „Nieżonaty mężczyzna nie jest w pełni człowiekiem”
· „Znalezienie sobie żony jest rzeczą tak ważną, że człowiekowi wolno sprzedać zwój Tory w celu zawarcia małżeństwa”
· „Domem mężczyzny jest jego żona”
3. Wnioski:
1. Człowiek od początku zaistniał nie jako pojedyncza osoba, lecz jako małżeństwo [2].
2. Małżeństwo jest najlepszą płaszczyzną realizacji głównego zadania, jakie staje przed każdym człowiekiem- stawanie się na obraz i podobieństwo Boże.
3. Jest najlepszą płaszczyzną realizacji wszelkich zasad ewangelicznych, szczególnie Przykazania Miłości Boga i bliźniego[3].
4. Nosimy w sobie predestynację, naturalny przymus życia w małżeństwie[4].
2. Małżeństwo jest najlepszą płaszczyzną realizacji głównego zadania, jakie staje przed każdym człowiekiem- stawanie się na obraz i podobieństwo Boże.
3. Jest najlepszą płaszczyzną realizacji wszelkich zasad ewangelicznych, szczególnie Przykazania Miłości Boga i bliźniego[3].
4. Nosimy w sobie predestynację, naturalny przymus życia w małżeństwie[4].
W tym miejscu rodzi się pytanie: Co z
osobami żyjącymi z celibacie i w samotności? Na tę wątpliwość odpowiedź
dał Jezus: „Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z
żoną, to nie warto się żenić». Lecz On im odpowiedział: «Nie wszyscy to
pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do
małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do
małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy
dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech
pojmuje»” (Mt19,10-12). Jest to fragment wymagający szerszego
rozwinięcia.
Kwestie poruszone przez Jezusa w
rozmowie z faryzeuszami, szczególnie podkreślenie nierozerwalności
małżeństwa, jako jedności stworzonej przez Boga, przerosły uczniów[5].
Wzrastając w wielowiekowej tradycji byli przekonani, że we wręczeniu
listu rozwodowego nie ma żadnej nieprawidłowości. Kiedy jednak
wysłuchali wyjaśnienia Jezusa uświadomili sobie wartość małżeństwa i
wielkość własnego powołania. Dlatego wielu uznało, że prościej jest nie
wchodzić w związek małżeński. Dopowiedzenie Jezusa okazało się
konieczne, chociaż z dwukrotnym zastrzeżeniem, że prawda ta jest bardzo
trudna do zrozumienia, a tym bardziej do zrealizowania. Wyrażenia: „Nie
wszyscy to pojmują” oraz „Kto może pojąć, niech pojmuje”, stanowią
klamrę spinającą zasadniczą treść wyjaśnienia. Musimy to odczytywać,
jako podkreślenie, że powołanie do małżeństwa i rezygnacja z niego jest
szczególnym sposobem działania łaski Bożej, jest tajemnicą, której
odkrywanie musi dokonywać się poprzez bardzo intensywną współpracę ze
Stwórcą.
W zasadniczej części wypowiedzi wyróżnić można kilka istotnych szczegółów. Najpierw stwierdzenie: „Bo są niezdatni do małżeństwa”. Zgodnie z tymi słowami, sięgając także do wypowiedzi wcześniejszej: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę”, słyszymy przypomnienie, że wszyscy ludzie powołani są do życia w małżeństwie. Człowiek został stworzony nie jako pojedyncza osoba, ale jako małżeństwo (por. Rdz 1, 27-28). Wszyscy są do niego predysponowani, są uzdolnieni, posiadają naturalne możliwości, ale także naturalny przymus do życia w takiej formie. Wymieniając kategorie osób niezdolnych do małżeństwa Jezus wyłącza je poza nawias, oddziela od całości, którą stanowią osoby żyjące w monogamicznych związkach małżeńskich.
„Są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni”.
Jezus dotyka tu bardzo delikatnej kwestii powołanie do służby Bożej w postaci dobrowolnej rezygnacji z małżeństwa. Najpierw podkreśla, że wszyscy w naturalny sposób predysponowani są do życia w związku małżeńskim, ukazując jednocześnie wielką wartość takiej relacji, wynikającej z faktu stworzenia jej od początku. Ale w tym miejscu swojego nauczania podkreśla, że z tej wartości można czasami świadomie zrezygnować. Jest to wyjątkowy rodzaj niezdolności. Jest to złożenie Bogu ofiary z siebie, rezygnacja z części swojej natury na rzecz królestwa niebieskiego. Punktem wyjścia do realizacji takiej formy bezżenności jest świadomy wybór. Najpierw musi nastąpić uzmysłowienie sobie wartości małżeństwa, odczucie naturalności przymusu życia w takim związku, naturalności posiadanych predyspozycji i piękna takiego stanu. Uświadomienie sobie, że jest to najlepszy, najbardziej optymalny grunt rozwoju w człowieku najszlachetniejszych cech. Dopiero w sytuacji, kiedy rozumie się już, jaką wartością jest małżeństwo, może nastąpić świadoma decyzja rezygnacji z tej rzeczywistości i zgodzenie się, aby Bóg wypełnił tę przestrzeń, którą w małżeństwie wypełnia współmałżonek. Bez uświadomienia sobie wartości małżeństwa, nie jest się w stanie podjąć świadomej decyzji o bezżenności dla królestwa niebieskiego. Tu także możemy mówić o niezdolności psychicznej i emocjonalnej do stanu duchownego, spowodowanej okaleczeniem w wyniku nieudanego związku małżeńskiego rodziców celibetariusza. Trzeba mieć tego jasną świadomość: pełna decyzja o rezygnacji z małżeństwa możliwa jest dopiero po uświadomieniu sobie wartości związku mężczyzny i kobiety. Składając Bogu dar trzeba być świadomym tego, co się ofiarowuje. Wówczas taka decyzja ma pełną wartość i jest niezagrożona, albo zagrożona w bardzo małym stopniu. Warto w przypadku kryzysu wartości powołań zapytać o stan świadomości istoty małżeństwa, o warunki wzrastania młodego człowieka, o wartości obrazu związku małżeńskiego przekazanego mu przez rodziców. Jeżeli nie jest z tym najlepiej, warto w trakcie kształcenia osób przygotowujących się do życia w bezżenności podjąć głęboką formację z zakresu przybliżenia wartości i wielkości powołania małżeńskiego, aby były one w pełni świadome z czego rezygnują i jak wielką wartość ma ich ofiara.
[1] Karol Wojtyła, „Miłość i odpowiedzialność”, Lublin 2001r, s.194-195.
[2] „Człowiek stał się ‘obrazem i
podobieństwem’ Bożym nie tylko przez swoje człowieczeństwo, lecz także
przez komunię osób, którą mężczyzna i kobieta tworzą od samego początku.
Człowiek staje się obrazem Bożym nie tyle w momencie samotności, ile w
momencie komunii”, Jan Paweł II, katecheza podczas audiencji generalnej,
14.11.1979r., cyt. za: ”Sprawy rodziny”, 76/4/2006r., s.17
[3] „Małżeństwo i rodzina stanowią
pierwszą płaszczyznę zaangażowania społecznego katolików świeckich”, Jan
Paweł II, Christifideles laici”, p.23.
[4] „Jesteśmy genetycznie zaprogramowani
do małżeństwa i rodzicielstwa- twierdzą naukowcy”, Allan C. Carlson,
szef Międzynarodowego Komitetu Przygotowawczego Światowego Kongresu
Rodzin, „Drogie dzieci”, Ozon, nr 19, (56), maj 2006r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz