Grzech polega na odrzuceniu Boga i
Jego miłości. Przejawia się to w lekceważeniu Jego przykazań. Grzech to coś
więcej niż błędne zachowanie, nie jest to również psychiczna słabość. Grzech w
swym najgłębszym i najstarszym wymiarze jest odłączeniem się od Boga, a tym
samym odłączeniem się od źródła życia. Dlatego śmierć jest skutkiem grzechu.
Dopiero dzięki Jezusowi poznajemy głębię grzechu: Jezus doznał odrzucenia Boga
na swoim własnym Ciele. Przyjął śmiercionośną siłę grzechu, żeby ona nas nie
spotkała. Dokonało się zbawienie. Grzech we właściwym sensie jest ponoszoną
osobiście winą. Wyrażenie „grzech pierworodny” nie oznacza dla osobistego
grzechu (był nim tylko dla pierwszych rodziców), lecz kondycję ludzką
pozbawioną pierwotnej świętości i sprawiedliwości, z jaką rodzi się każdy
człowiek, z nami jeszcze zgrzeszy z własnej woli. Grzech pierworodny nie zmusza
nas do tego by grzeszyć, ale jesteśmy zranieni wewnętrznie i przez to skłonni
do tego. Z Bożą pomocą jesteśmy jednak zdolni do czynienia dobra.
Bóg nie przygląda się, jak człowiek
na zasadzie reakcji łańcuchowej przez grzech stopniowo niszczy samego siebie i
swoje otoczenie. Posyła nam Jezusa Chrystusa, Zbawiciela i Odkupiciela, który
wyzwala nas z mocy grzechu. „O szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki
Odkupiciel” – liturgia Wigilii Paschalnej.
„To
jeden z powodów, dlaczego wierzę w chrześcijaństwo: to religia, której nie
można by sobie wymyślić” – Clive Staples Lewis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz