Popularne posty

poniedziałek, 21 listopada 2011

Powołanie do miłości



„Krew Chrystusa objawia, jak wielka jest miłość Ojca, a zarazem ukazuje, jak cenny jest człowiek w oczach Boga i jak ogromna jest wartość jego życia. Właśnie kontemplując drogocenną krew Chrystusa, znak Jego ofiarowania się z miłości (por. J 13, 1), człowiek wierzący uczy się dostrzegać i cenić niemalże Boską godność każdej osoby i może wołać pełen wdzięczności i radosnego zdumienia. […] Krew Chrystusa objawia też człowiekowi, że jego wielkość, a zatem jego powołanie, polega na bezinteresownym darze z siebie. Właśnie dlatego, że krew Jezusa została wylana jako dar życia, nie jest już znakiem śmierci i ostatecznej rozłąki z braćmi, ale narzędziem komunii udzielającej wszystkim życia w obfitości. Kto pije tę krew w sakramencie Eucharystii i trwa w Jezusie (por. J 6, 56), zostaje włączony w dynamikę Jego miłości i ofiary z własnego życia, aby mógł wypełnić pierwotne powołanie do miłości, właściwe każdemu człowiekowi (por. Rdz 1, 27; 2, 18-24)”.
Oto słowa zaczerpnięte z encykliki bł. Jana Pawła II „Evangelium vitae” z punktu 25. Papież mocno wskazuje na powołanie do człowieka do miłości, ale nie byle jakiej, tylko wzorowanej na miłości Chrystusa. Jak wielka musiała być miłość Boga do człowieka, jak wielkie niebezpieczeństwo nam groziło, że była potrzebna tak dramatyczna „akcja ratunkowa”. Nasza miłość ma swoje źródło w Bogu, bo jak jest napisane w Piśmie Świętym: „Stworzył Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę”(Rdz 1, 27). Jeżeli „Bóg jest Miłością”(1J 4,8a), a my jesteśmy do Niego podobni, to wynika w sposób bardzo logiczny, że istotą naszego życia też jest miłość. A moc do niej (bo chyba każdy wie, że nie jest łatwo prawdziwie kochać) wypływa z Eucharystii, z Krwi Chrystusa.
Eucharystia jest źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego. Z niej wszystko wypływa i w niej osiąga swą pełnię. Jest także dla nas szkołą miłości. Kapłan często wita wiernych słowami: „Miłość Boga Ojca, Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi”. Nie wiem, jakie doświadczenie Eucharystii ma każdy w was, ale dla chrześcijan pierwotnego Kościoła było to coś „wspaniałego”. Było to realne doświadczenie Zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Wracając jeszcze do Wieczernika, tam właśnie, w momencie ustanowienia Sacramentum Caritatis – Sakramentu Miłości, była obecna Tajemnica Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Tam było obecne sakramentalnie umęczone Ciało i wylana Krew z Golgoty. I uczestnicząc w Eucharystii, bierzemy udział w tym, co nam otworzyło bramy do nieba – w momencie Odkupienia wszystkich ludzi i każdego z osobna. Największy dar Miłości Boga – Jezus poszedł na śmierć za nas. On zajął nasze miejsce. Zrobił to, abyśmy mogli ŻYĆ.
Odszedłem trochę od głównego tematu, ale musiałem powiedzieć o tym, co jest dla mnie najważniejsze. O miłości będzie w najbliższym czasie dość dużo. Można się spodziewać kilku postów poświęconemu temu tematowi. Można będzie to uznać za plan działania na Adwent i całe życie. Pan Bóg przychodzi do nas codziennie (w swoim Słowie, w Ciele i Krwi, w drugim człowieku), ale czas oczekiwania na Boże Narodzenie to przygotowywanie serc, by Bóg mógł się narodzić. A czym najlepiej wypełnić, „wyścielić” serce jeśli nie MIŁOŚCIĄ??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz