Może tym razem coś
więcej z życia seminaryjnego :P
Rozpoczął się kolejny
rok akademicki 2011/2012. Dla mnie jest to trzeci rok formacji. Jeden z
ważniejszych w seminarium. Rozpoczęliśmy studia teologiczne po skończonej
filozofii. Otrzymujemy z rocznikiem pierwszą naszą misję (posługę) od biskupa.
Będziemy ustanowionymi lektorami diecezji rzeszowskiej, będziemy czytać słowo
Boże i wielbić Boga psalmami w zgromadzeniach liturgicznych. Ponadto w tym
roku będą miały miejsce nasze tzn. „obłóczyny”, czyli przyjęcie szaty duchownej
– sutanny. Ten rok będzie bogaty w przeżycia, ale w tym wszystkim nie będzie
można nam zapomnieć, że przygotowujemy się do kapłaństwa (jesteśmy na drodze do
świętego celu, by pełnić świętą służbę). A przede wszystkim zmierzamy do Boga,
do życia z Nim w wieczności…
Hasłem przewodnim tego
roku jest znany werset zaczerpnięty z Księgi proroka Izajasza „Oto ja, poślij
mnie”. Te piękne słowa są odpowiedzią na powołanie Boga. Jest to bardzo
delikatne powołanie, bo Bóg „zastanawia się” i mówi: „Kogo mam posłać? Kto by
Nam poszedł?”. Trzeba zauważyć, że Bóg powołuje bardzo subtelnie. Powołany ma
całkowitą wolność wyboru. A Izajasz odpowiada: „Oto ja, poślij mnie”.
Warto chwilkę się
zastanowić nad odpowiedzią Izajasza. Ta refleksja może być bardzo przydatna
pełniącym swoje powołania, jak i dopiero je rozeznającym…
Samo stwierdzenie „oto
ja” jest bardzo zobowiązujące. Ten kto tak mówi, ma świadomość tego, kim jest.
Poznał dobrze siebie i nie boi się stanąć w prawdzie przed Bogiem i sobą. Zna
dobrze historię swojego życia. Pamięta to co dobre i radosne, ale i to co
trudne i bolesne. Wie, że Bóg zna go całego, nawet lepiej niż on sam, i jest
gotów to wszystko oddać Jemu; zawierzyć i zaufać Miłości. Zastanówmy się: czy
wiemy kim jesteśmy? Czy postępujemy zgodnie z naszym powołaniem? Czy dobrze
wykorzystujemy to, co Bóg nam dał?
„Poślij mnie”. Z tego
wyrażenia wprost bije gotowość pełnienia woli Bożej. Widać gorliwość osoby,
która to wypowiada. Zapał. Radość. Jak często nam brakuje tych cech na co
dzień… Rozwijajmy w sobie gotowość do pełnienia woli Bożej każdego dnia,
pełniąc swoje obowiązki – by być wiernym powołaniu. A gdy mamy problemy, dobrze
jest powtarzać sobie „bądź wola Twoja” przy trudnych zdarzeniach, pracach, itp.
Od razu zmienia się nasze spojrzenie na to i łatwiej idą te obowiązki. Zachęcam
by uczyć się żyć wola Bożą, to pomaga w radosnym życiu – czuje się wtedy, że
jest się we właściwym miejscu… A wzorem dla nas niech będzie Maryja, ona to
wypowiadając swoje „fiat”, nigdy nie przestała pełnić woli Boga…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz