Zaczynamy Wielki
Post i na pewno wielu zastanawia się skąd się on w ogóle wziął. Dlaczego ma
taki charakter, tyle trwa i jest taki ważny. Postaram się udzielić odpowiedzi
na większość nurtujących pytań starając się omówić ten czas roku liturgicznego.
Początki
Wielkiego Postu należy szukać w dwudniowym poście przed Wielkanocą. Jest to coś
późniejszego niż świętowanie Paschy Chrystusa przez chrześcijan.
Chronologicznie, najpierw obchodzono Wielkanoc – Triduum Sacrum i Wielki
Tydzień, następnie radość ze Zmartwychwstania Pana rozciągnięto na 50 dni,
a na końcu rozwinęła się praktyka Wielkiego Postu, jako przygotowania do
Świąt Paschalnych. To jakoś stopniowo w Kościele się rozwijało. W różnych
miejscach w różnym tempie. Istotą tego okresu zawsze były post i asceza.
Liczba 40 jest symboliczna. Liczymy dni Wielkiego Postu bez niedziel. Od Środy
Popielcowej aż do Mszy Wieczerzy Pańskiej (rozpoczęcie jej kończy Wielki Post).
Od razu trzeba dodać, że Triduum Paschalne to nie przygotowanie do Paschy, ale
już świętowanie jej przez 3 dni, a właściwie 3 noce podczas których dokonało
się Zbawienie człowieka – całego rodzaju ludzkiego.
Wieki Post ma
charakter chrzcielny – przygotowuje
katechumenów (czyli osoby dorosłe chcące należeć do wspólnoty Kościoła)
bezpośrednio do sakramentu chrztu, który przyjmują w Wigilię Paschalną
(najważniejszą noc roku liturgicznego); tematyka chrzcielna oddziałuje na
wiernych, a w liturgii jest odnowienie Sakramentu Chrztu. Zanurzenie w
śmierci i Zmartwychwstaniu Chrystusa.
Pod tym kątem są dobierane czytania niedziele (rok A). Całe chrześcijańskie
wtajemniczenie ma charakter paschalny, jest bowiem pierwszym sakramentalnym
uczestnictwem w Śmierci i Zmartwychwstaniu Chrystusa. Wielki Post powinien
osiągnąć pełną moc jako czas oczyszczenia i oświecenia. Wspólnoty, w których
nie ma katechumenów, powinny pamiętać w modlitwach o takich osobach. „Okres
Wielkiego Postu zachowuje swój charakter pokutny”.
Cnota i praktyka pokuty to konieczne formy paschalnego przygotowania: z nawrócenia
serca winna wypływać zewnętrzna praktyka pokuty u poszczególnego chrześcijanina
jak i we wspólnocie. W Leksykonie teologicznym jest napisane:
„POST -
Powstrzymywanie się od spożywania pokarmów oparte na motywach religijnych,
takich jak: skrucha (J 1,14; Jon 3,7) albo przygotowanie się do szczególnego
zadania (Mt4,2; Dz 13,2-3); zazwyczaj towarzyszy mu modlitwa (Dz 14,23).
Post może być ilościowy (jeżeli się ogranicza ilość przyjmowanych potraw) albo
jakościowy (jeżeli się zupełnie wyklucza pewne potrawy, np. mięso; post jakościowy
nazywamy też abstynencją). Chrystus pościł na pustyni (Łk 4,2), ale podczas
działalności publicznej krytykowano Go, że nie pościł tak, jak to robili
faryzeusze (Mt 11,18-19), On sam znowu krytykował tych, którzy z postu uczynili
praktykę pełną obłudy (Mt 6,16-18; Łk 18,12). W tradycji obrządku łacińskiego
katolicy zachowują post ilościowy obowiązkowy w Środę Popielcową i w Wielki
Piątek, podczas gdy chrześcijanie wschodni do Wielkanocy - podobnie jak do
Bożego Narodzenia - przygotowują się czterdziestodniowym postem, a ponadto
zachowują post od niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego do wigilii uroczystości
świętych Piotra i Pawła oraz przez dwa tygodnie przed Zaśnięciem Matki Bożej,
czyli przed 15 sierpnia (CCEO 882). Przed przyjęciem Komunii świętej
wierni powinni powstrzymać się przynajmniej przez godzinę od jedzenia i picia,
za wyjątkiem wody i lekarstw (CIC 919; zob. CCEO 707 § 1, 713 § 2)”. Może
warto pomyśleć o poście nie tylko od pokarmów, ale podjąć post i innych zmysłów
– węchu, wzroku, dotyku, wyobraźni…
Trzecia tematyka
w Wielkim Poście to Męka Pańska –
zwłaszcza obecna w okresie WIELKIEGO TYGODNIA. W tym aspekcie w okresie
Wielkiego Postu mamy dwie części liturgiczne: Pierwsza, poświęcona tajemnicy
męki i cierpienia w Ogrójcu, kładzie nacisk na cierpienie duchowe. Natomiast
tajemnica Krzyża rozpoczyna się od 5 niedzieli Wielkiego Postu. Jest to bardzo
istotny kontekst zawłaszcza w obszarze muzyki kościelnej, gdzie w pierwszej
części, nie powinno się śpiewać pieśni o krzyżu, tylko o męce Pańskiej np. w
ogrodzie Oliwnym, natomiast o krzyżu dopiero w drugiej części, od 5 niedzieli
Wielkiego Postu.
Środa Popielcowa – wierni przyjmują popiół i
wkraczają w czas ustanowiony dla wewnętrznego oczyszczenia. Ten znak pokuty,
wyrosły z tradycji biblijnej i aż do naszych czasów zachowany w zwyczaju
Kościoła, oznacza sytuację człowieka grzesznego, który wyznając na zewnątrz
swoją winę wobec Pana, ujawnia gotowość wewnętrznego oczyszczenia, powodowany
nadzieją, że Pan będzie dla niego łaskawy. Tym znakiem rozpoczyna chrześcijanin
drogę nawrócenia, której metą będzie sprawowanie sakramentu pojednania w dniach
przed Paschą.
Czym
jest Wielki Post dla dzisiejszego katolika?
Od
Środy Popielcowej do Wielkiej Soboty życie stawało się kiedyś spokojniejsze,
bardziej skromne. Ludzie jedli skromniej, żyli skromniej, zwyczajowo
rezygnowali z używek alkoholowych, a nieraz i z pokarmów mięsnych. Podejmowali
postanowienia. Nie było mowy o jakichkolwiek zabawach. A dziś? Czym jest Wielki
Post dla nas – Polaków-katolików początku XXI w... Czy ma dla nas jeszcze
jakieś znaczenie? U początków kolejnego Wielkiego Postu warto postawić sobie
pytanie: czym czas Wielkiego Postu różni się dla mnie od pozostałych okresów
roku liturgicznego.
Rozpoczynamy
najważniejszy w roku okres pokutny. Nie wydaje mi się jednak, by w tym okresie
puby, pizzerie czy kina w naszym kraju przynosiły mniejsze dochody. Okres
pokuty, umartwienia – z założenia okres wyrzeczeń, a jednak nie idzie za tym
konkretne działanie. Nie wydaje mi się również, by nieco gorzej miały się
sklepy spożywcze – a skoro tak, znaczy to, że niewielu ludzi w Wielkim Poście
robi wielki post. Co najwyżej mały post w Środę Popielcową i Wielki Piątek.
Proszę dobrze
zrozumieć to, na co chcę zwrócić uwagę. Nie piszę tego po to, by kogoś
oskarżać, wytykać palcem czy uważać za gorszego. Chodzenie do kina, na pizzę,
brak dodatkowych podejmowanych przez siebie postów a nawet picie umiarkowanych
ilości alkoholu w Wielkim Poście nie jest obłożone sankcją grzechu nawet
lekkiego. Najważniejsze rzecz jasna jest przestrzeganie tych postów, które
nakłada Kościół.
Proszę też
czytać ten wpis jako refleksję skierowaną osobiście – to znaczy zachęcam do
udzielenia sobie samemu odpowiedzi na te pytania. I jeśli dane zdania tutaj
padają, to mam pełną świadomość tego, że sam jako pierwszy muszę udzielić na
nie odpowiedzi – przed samym sobą i przed Panem Bogiem. Po wzięciu pod uwagę
tych dwóch perspektyw, zachęcam do przeczytania dalszej części wpisu.
Jeśli okres,
który rozpoczynamy nazywa się Wielkim Postem, to należałoby zwrócić uwagę na
to, co już sama nazwa ewokuje. Otóż po pierwsze mówi ona, że jest to post.
Czyli taki okres, w którym każdy z nas powinien podjąć post lub – ujmując rzecz
szerzej – jakieś umartwienie. Innymi słowy post wskazuje na to, że każdy
powinien odmówić sobie czegoś, czego w każdym innym okresie sobie nie odmawia.
I – jeszcze raz proszę o właściwą perspektywę – nie chodzi mi o to, że każdy
musi odmówić sobie akurat czegoś konkretnego na cały okres Wielkiego Postu.
Czasami jest tak, że niezwykle cenne jest nawet jednorazowe odmówienie sobie
czegoś konkretnego. Dla przykładu –ktoś co miesiąc chodzi na pizzę, ale teraz
nie pójdzie, bo jest Post. Jest to podjęcie konkretnego działania wyrażającego
się w wyrzeczeniu. W tym miejscu warto dodać, że aby wyrzeczenie miało
charakter postu musi mieć konkretną intencję –w przypadku katolików powinno się
wiązać z włączeniem się w odkupieńcze cierpienie Jezusa Chrystusa i
współcierpienie Maryi, które dokonało się w centralnym momencie historii
zbawienia, a wokół którego koncentruje się właśnie Post. Ale dość tej teologii,
bo wpis straci osobisty charakter.
Pierwszy człon
nazwy sugeruje nam, że jest to post nie byle jaki, jeden z wielu, ale że jest
to post Wielki. A więc post najważniejszy, priorytetowy. Tym samym sugeruje
nam, że obok tego postu nie wolno przejść obojętnie. Zdaje się też wskazywać,
że nie do końca w porządku jest, jeśli post ograniczy się jedynie do zachowania
postu ścisłego w Środę Popielcową i Wielki Piątek – bowiem trudno wtedy mówić o
poście wielkim. W tym kontekście trzeba powiedzieć, że to, co nakazuje Kościół,
to wymagania bardzo lekkie. Można powiedzieć – dla maruderów. Katolik ambitny i
poważnie traktujący swoją wiarę będzie chciał coś od siebie do tych wymagań
dodać. Zachowanie li tylko przykazania kościelnego można by porównać do
sytuacji biegacza w taki sposób: bieg został ukończony, ale na ostatnim
miejscu. Czyli wykonałem zadanie, ale nie dołożyłem do tego nic od siebie. Jak
podkreślam – jest to działanie wystarczające w sensie wypełnienia przykazania –
ale trudno mówić w tym wypadku, że ktoś przeżył "Wielki" post.
Wydaje się, że
pytaniem, na które odpowiedź wskazuje, czy Wielki Post jest dla mnie, brzmi:
"Czy ten czas różnił się dla mnie czymś od innych okresów w roku
liturgicznym?" Te różnice mogą – jak już sugerowałem wyżej – być bardzo
różne. A to ktoś odmówi sobie słodyczy, a to zrezygnuje ze spożywania napojów
alkoholowych, ktoś inny podejmie post ścisły w każdy piątek Wielkiego Postu,
jeszcze ktoś inny częściowo ograniczy spożywanie jednego z posiłków, a ktoś z
kolei zamiast dwa razy pójść do kina, pójdzie do niego raz.
Co może stać się
najlepszą pomocą w takim przeżywaniu Wielkiego Postu albo jeszcze inaczej –
odnajdywania osobistej wagi tego okresu w moim życiu chrześcijańskim? Na pewno
mogą pomóc wskazania, jakie daje Ewangelia, wskazując na trzy czyny pokutne:
post, modlitwę i jałmużnę. Przy okazji odsyłam do dzisiejszej Ewangelii.
Myślę, że
właściwe przeżycie Wielkiego Postu to takie, gdy rozwijamy się w każdym z tych
trzech aspektów. Każdy katolik traktujący poważnie swoją wiarę powinien więc
podjąć jakiś wybrany rodzaj dodatkowego postu, każdy powinien rozwinąć swoją
modlitwę (i tutaj też różnie: a to dodać do niej dziesiątek różańca, a to
rozważać codziennie Pismo Święte, myśli świętych czy dokumenty Kościoła, a to
rozszerzyć modlitwę w jednym dniu tygodnia), każdy powinien też szczególnie w
tym czasie zdecydować się na jakąś formę jałmużny (jedni dokonają tego przez
osobistą pomoc człowiekowi potrzebującemu; inni po prostu przekażą na biednych
konkretną kwotę pieniężną – byle nie przez jakąś molochową instytucję, bo
połowę zje biurokracja). Co do jałmużny, mówi się o takiej złotej zasadzie, że
to, co zaoszczędzi się na poście – warto przeznaczyć na jałmużnę. Wtedy zarówno
post nie stanie się zwykłym oszczędzaniem, jak i jałmużna zbytnim obciążeniem.
Zastanawiając
się nad tym wszystkim, chcę poddać pod refleksję jeszcze pewną myśl. Zostało
dużo powiedziane o Wielkim Poście i nie tylko. W tym wszystkim chodzi o
pogłębienie naszej relacji z Żywym i obecnym pośród nas Chrystusem – Zmartwychwstałym
Panem. Nasze wysiłki bez Jego łaski pozostałyby bezowocne. W tych
postanowieniach nie możemy za bardzo skupić się na sobie, to chodzi o Boga.
Ćwicząc się w cnotach, walcząc ze słabościami, z pokusami różnego rodzaju,
zwróćmy uwagę, czy przybliża nas to do Niego. Żeby nie zdarzyło się czasem, że
zabieganie o doskonałość pochłonie nas całkowicie tak, że zabraknie miejsca i
czasu dla samego Boga. Może postanówmy sobie w tym czasie „kochać więcej” Boga
i drugiego człowieka. Nawrócenie niech oznacza pełniejsze zjednoczenie z Panem,
a wtedy z Nim wszystko stanie się o wiele łatwiejsze i owocniejsze.
OMNIA CUM DEO,
NIHIL SINE EO !!!
I na zakończenie
kilka myśli z Orędzia Papieża Benedykta XVI na Wielki Post 2012:
Wielki Post to
okazja do refleksji nad tym, co stanowi centrum życia chrześcijańskiego –
miłością. Droga pod
znakiem modlitwy i dzielenia się, milczenia i postu, w oczekiwaniu na radość
paschalną. Hasłem tegorocznego Wielkiego Postu jest cytat z Listu do Hebrajczyków: "Troszczmy
się o siebie wzajemnie,
by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków" (Hbr 10, 24).
1.
«Troszczmy się» – odpowiedzialność za brata
Troska o
bliźniego oznacza, że pragniemy jego czy jej dobra pod każdym względem:
fizycznym, moralnym i duchowym. Wydaje się, że współczesna kultura przestała
rozróżniać dobro i zło, tymczasem trzeba z mocą podkreślać, że dobro istnieje i
zwycięża, ponieważ Bóg «jest dobry i czyni dobro» (por. Ps 119 [118], 68).
Dobrem jest to, co rodzi, chroni i promuje życie, braterstwo i wspólnotę. Odpowiedzialność
za bliźniego oznacza zatem pragnienie i czynienie dobra drugiego człowieka, z
nadzieją, że i on otworzy się na logikę dobra; interesować się bratem znaczy
otworzyć oczy na jego potrzeby.
«Troszczenie
się» o brata oznacza również, że dbamy o jego dobro duchowe. W tym miejscu
pragnę zwrócić uwagę na pewien aspekt życia chrześcijańskiego, który jak mi się
wydaje, popadł w zapomnienie – upomnienie braterskie z myślą o zbawieniu
wiecznym. Dzisiaj na ogół podchodzi się z dużą wrażliwością do kwestii
opieki i miłości w kontekście dobra fizycznego i materialnego innych, natomiast
niemal całkowicie pomija się milczeniem duchową odpowiedzialność za braci.
Inaczej jest w Kościele pierwszych wieków i we wspólnotach cechujących się
prawdziwie dojrzałą wiarą, którym na sercu leży nie tylko cielesne zdrowie
brata, ale także zdrowie jego duszy, ze względu na jego ostateczne
przeznaczenie.
2.
«O siebie wzajemnie» – dar wzajemności
To
«czuwanie» nad innymi jest sprzeczne z mentalnością, w której sprowadza się
życie do wymiaru jedynie ziemskiego, nie postrzega go w perspektywie
eschatologicznej i akceptuje dowolny wybór moralny w imię wolności jednostki.
Społeczeństwo takie jak dzisiaj nasze może stać się obojętne zarówno na
cierpienia fizyczne, jak i duchowe i moralne potrzeby życia. Tak nie powinno
być we wspólnocie chrześcijańskiej! Apostoł Paweł zachęca, by dążyć do tego, co
«służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu» (Rz 14, 19), starając się o to,
«co dla bliźniego dogodne – dla jego dobra, dla zbudowania» (tamże 15, 2), nie
szukając własnej korzyści, «lecz dobra wielu, aby byli zbawieni» (1 Kor 10,
33). To wzajemne upominanie i zachęcanie w duchu pokory i miłości winno być
częścią życia wspólnoty chrześcijańskiej.
3.
«By się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków» – wspólna
droga do świętości
Wzajemna
troska ma pobudzać do konkretnej, coraz większej miłości, «niczym światło
poranne, które wschodzi i wzrasta aż do południa» (por. Prz 4, 18), w
oczekiwaniu na dzień, który nie zna zmierzchu w Bogu. Czas, który jest nam dany
w życiu, jest cenny, abyśmy odkrywali i spełniali dobre uczynki w miłości Boga.
Dzięki temu Kościół rośnie i się rozwija, aby osiągnąć pełną doskonałość
Chrystusa (por. Ef 4, 13). W tej dynamicznej perspektywie wzrostu mieści się
nasze wezwanie, byśmy się wzajemnie pobudzali do osiągania pełni miłości i
dobrych czynów.