Popularne posty

wtorek, 6 listopada 2012

Katecheza wygłoszona przez Benedykta XVI 10 października 2012 r.


Drodzy Bracia i Siostry,

Jutro będziemy świętować pięćdziesięciolecie otwarcia II Powszechnego Soboru Watykańskiego i rozpoczęcie Roku wiary. Wraz z tą katechezę pragnąłbym poprzez krótkie rozważanie rozpocząć refleksję na temat tego wielkiego wydarzenia kościelnego, jakim był Sobór, wydarzenia którego byłem bezpośrednim świadkiem. Jawi się on nam, jeśli tak można powiedzieć, jako wielki fresk, namalowany w swej wielkiej różnorodności i zróżnicowaniu składników przez mądrą i opatrznościową rękę Boga. Podobnie jak w obliczu wielkiego obrazu, również w przypadku tego wydarzenia łaski także i dziś pojmujemy nadal jego niezwykłe bogactwo, odkrywanym jego szczególne ustępy, fragmenty, elementy.

Błogosławiony Jan Paweł II na progu trzeciego tysiąclecia, napisał: „odczuwam powinność ukazywania Soboru jako wielkiej łaski, która stała się dobrodziejstwem dla Kościoła w XX wieku: został on dany jako niezawodna busola, wskazująca nam drogę w stuleciu, które się rozpoczyna” (List apostolski. Nouvo millennium ineunte, 57). Myślę, że obraz ten jest wymowny. Dokumenty II Soboru Watykańskiego, do których musimy powrócić uwalniając je od masy publikacji, które często zamiast udostępniać, ukryły je, są także dla naszego czasu, busolą pozwalającą okrętowi Kościoła wypłynąć na otwarte morze, pośród burz lub fal spokojnych i cichych, aby płynąć bezpieczne i osiągnąć cel.

Dobrze pamiętam ten okres: byłem młodym profesorem teologii fundamentalnej na Uniwersytecie w Bonn, a punktem odniesienia w wymiarze ludzkim i kapłańskim był dla mnie arcybiskup Kolonii, kardynał Joseph Frings. Wziął on mnie ze sobą jako doradcę teologicznego, następnie zostałem mianowany ekspertem soborowym. Było to dla mnie wyjątkowe doświadczenie: po całym zapale i entuzjazmie przygotowania mogłem zobaczyć Kościół żywy – niemal trzy tysiące Ojców Soborowych z całego świata zebranych pod przewodnictwem Następcy Apostoła Piotra – zasiadających w szkole Ducha Świętego, prawdziwej przyczynie Soboru. Rzadko kiedy w historii można było tak, jak wtedy, niemal konkretnie „dotknąć” powszechności Kościoła w chwili wspaniałego wypełniania swej misji niesienia Ewangelii w każdy czas i aż po krańce ziemi. W tych dniach, jeśli obejrzycie ponownie ujęcia z otwarcia tego wielkiego posiedzenia, za pośrednictwem telewizji lub innych środków przekazu, możecie dostrzec również wy radość, nadzieję i pokrzepienie na duchu, jakie dało nam wszystkim uczestnictwo w tym wspaniałym wydarzeniu światła, które promieniuje aż do dnia dzisiejszego.

Sądzę, że wiecie, iż w historii Kościoła różne Sobory poprzedziły II Sobór Watykański. Zazwyczaj te duże zgromadzenia kościelne były zwołane w celu określenia podstawowych elementów wiary, zwłaszcza, aby skorygować zagrażające błędy. Pomyślmy o Soborze Nicejskim w 325 r., zwołanym dla przeciwstawienia się herezji ariańskiej i podkreślenia boskości Jezusa, Syna Jednorodzonego Boga Ojca; albo o efeskim w piątym wieku, który określił Maryję jako Matkę Bożą; o chalcedońskim w 451 r., który stwierdził, że istnieje jedna osoby Chrystusa w dwóch naturach: boskiej i ludzkiej. W bliższych nam czasach trzeba przypomnieć Sobór Trydencki w XVI wieku, który uściślił zasadnicze punkty nauki katolickiej w obliczu Reformacji protestanckiej; lub I Sobór Watykański, który rozpoczął refleksję na temat różnych kwestii, ale miał czas jedynie na wydanie dwóch dokumentów, jednego dotyczącego poznania Boga, objawienia, wiary i relacji z rozumem oraz drugiego o prymacie i nieomylności papieża, ponieważ został on przerwany okupacją Rzymu we wrześniu 1870 r.

Jeśli spojrzymy na Sobór Watykański II, zobaczymy, że w owym momencie drogi Kościoła nie było szczególnych błędów wiary, które należało skorygować lub potępić. Nie było też szczególnych kwestii doktrynalnych lub dyscyplinarnych wymagających wyjaśnienia. Można więc zrozumieć zaskoczenie małej grupy kardynałów obecnych w kapitularzu klasztoru benedyktyńskiego św. Pawła za Murami, kiedy 25 stycznia 1959 r., błogosławiony Jan XXIII ogłosił synod dla diecezji rzymskiej oraz Sobór dla Kościoła powszechnego. Pierwsze pytanie jakie się nasuwało w przygotowaniu do tego wielkiego wydarzenia, dotyczyło właśnie tego, jak je rozpocząć, jakie zadanie właśnie jemu przypisać. Błogosławiony Jan XXIII, w przemówieniu inauguracyjnym, pięćdziesiąt lat temu 11 października, dał ogólne wskazanie: wiara musi mówić w sposób „odnowiony”, bardziej wyrazisty - bo świat szybko się zmieniał - zachowując jednakże swą odwieczną treść, bez ustępstw czy półśrodków. Papież chciał, aby Kościół zastanowił się na temat wiary, prawd, które nim kierują. Ale z tej poważnej, pogłębionej refleksji na temat wiary powinna wypływać nakreślona w nowy sposób relacja między Kościołem a epoką nowoczesną, między chrześcijaństwem a niektórymi istotnymi elementami myśli nowoczesnej, nie po to, aby się do nich upodobnić, ale aby przedstawić naszemu światu, który skłonny jest, by oddalać się od Boga, potrzebę Ewangelii w całej jej okazałości i w całej jej czystości (por. Przemówienie do Kurii Rzymskiej przed Bożym Narodzeniem, 22 grudnia 2005 r.). Wskazuje na to bardzo dobrze Sługa Boży Paweł VI w homilii na zakończenie ostatniej sesji Soboru – 7 grudnia 1965 r. słowami niezwykle aktualnymi, gdy stwierdza, że aby właściwie ocenić to wydarzenie „powinno być ono postrzegane w czasie, w jakim miało miejsce. Rzeczywiście rozegrało się ono w czasie, w którym jak wszyscy uznają, ludzie skłaniają się raczej ku królestwu ziemskiemu, niż królestwu niebieskiemu; dodajmy w czasie w którym zapominanie o Bogu staje się czymś zwyczajnym, niemal sugeruje to postęp naukowy; czasie w którym akt fundamentalny osoby ludzkiej, bardziej świadomej siebie i swojej wolności, dąży do domagania się swojej absolutnej autonomii, uwalniając się od wszelkiego prawa transcendentnego; czasie w którym „laicyzm” jest uważany za uzasadnione następstwo myśli nowoczesnej i najmądrzejszą normę organizacji doczesnej społeczeństwa...W tym czasie odbył się Sobór na chwałę Boga, w imię Chrystusa, pod natchnieniem Ducha Świętego”. Paweł VI kończył wskazując, że punktem centralnym Soboru była kwestia Boga, który „naprawdę istnieje, żyje, jest osobą, opiekuje się, jest nieskończenie dobry; wręcz jest nie tylko dobry sam w sobie, ale także niezmiernie dobry dla nas, jest naszym Stwórcą, naszą prawdą, naszym szczęściem, do tego stopnia, że kiedy człowiek usiłuje skierować swój umysł i serce w kontemplacji ku Bogu, wypełnia najwznioślejszy i najpełniejszy akt swej duszy, akt, który także dziś może i powinien być kulminacją niezliczonych dziedzin ludzkiej aktywności, z którego otrzymują one swą godność”(AAS 58 [1966], 52-53).

Widzimy, że czas, w którym żyjemy nadal naznaczony jest zapomnieniem i głuchotą wobec Boga. Myślę więc, że musimy nauczyć się najprostszej i najbardziej podstawowej lekcji Soboru, to znaczy, że chrześcijaństwo w swej istocie polega na wierze w Boga, który jest miłością trynitarną oraz na spotkaniu indywidualnym i wspólnotowym z Chrystusem, który ukierunkowuje i prowadzi przez życie: cała reszta z tego wypływa. Ważne jest dzisiaj, właśnie tak, jak tego pragnęli Ojcowie soborowi, aby ponownie wyraziście widziano, że Bóg jest obecny, że nas dotyczy i nam odpowiada. A także, iż kiedy brakuje wiary w Boga, załamuje się, to co jest istotne, bo człowiek traci swoją głęboką godność i to, co czyni wielkim jego człowieczeństwo, wbrew wszelkim redukcjonizmom. Sobór nam przypomina, że Kościół we wszystkich swych częściach składowych ma zadanie, nakaz przekazywania słowa miłości Boga, który zbawia, aby było wysłuchane i przyjęte to Boże wezwanie, które zawiera w sobie nasze wieczne szczęście.

Spoglądając w tym świetle na bogactwo zawarte w dokumentach Soboru Watykańskiego II, chciałbym tylko wspomnieć cztery konstytucje, niemal cztery punkty kardynalne busoli, która może wskazać nam kierunek. Konstytucja o Liturgii Świętej, „Sacrosanctum Concilium” wskazuje nam, że w Kościele na początku jest adoracja, jest Bóg, jest centralne miejsce tajemnicy obecności Chrystusa. Zaś podstawowym zadaniem Kościoła, Ciała Chrystusa i ludu pielgrzymującego w czasie jest uwielbianie Boga, jak to wyraża Konstytucja „Lumen gentium”. Trzeci dokument, który chcę wspomnieć to Konstytucja o Objawieniu Bożym „Dei Verbum”: żywe Słowo Boże zwołuje Kościół i ożywia go na całej jego drodze w dziejach. A sposób, w jaki Kościół niesie całemu światu światło otrzymane od Boga, aby był uwielbiony jest tematem Konstytucji duszpasterskiej „Gaudium et spes”.

II Sobór Watykański jest dla nas mocnym wezwaniem do ponownego odkrycia każdego dnia piękna naszej wiary, do głębokiego jej poznania, aby bardziej intensywna stała się relacja z Panem, aby żyć dogłębnie naszym powołaniem chrześcijańskim. Panna Maryja, Matka Chrystusa i całego Kościoła niech nam pomoże zrozumieć i doprowadzić do końca to, co Ojcowie soborowi, ożywiani Duchem Świętym nieśli w sercu: pragnienie, aby wszyscy mogli znać Ewangelię i spotkać Pana Jezusa jako drogę, prawdę i życie. Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz